Pasek Rudolf Zbysław - Ziemi Miechowskiej w pokłonie wspomnienia wojenne

  • Pasek Rudolf Zbysław - Ziemi Miechowskiej w pokłonie wspomnienia wojenne

    Pasek Rudolf Zbysław - Ziemi Miechowskiej w pokłonie wspomnienia wojenne

Pasek Rudolf Zbysław porucznik czasu wojny (były kpr. pchor.)  ps. Sprzączka. Bardzo aktywny żołnierz podziemia , między innymi brał udział w akcji na skład polowy amunicji Wehrmachtu w lesie koło wsi Antolka (sierpień 1944).Dowódca  Samodzielnego Batalionu” Suszarnia”.

 

Pasek Rudolf Z., Ziemi Miechowskiej w pokłonie wspomnienia wojenne, s.76, s.79

[…]

Z Kielc wiele razy jeździłem również przez Miechów. Kiedy w 1941 r. POZ zorganizował w Krakowie rozdział prasy konspiracyjnej, w dalszym ciągu przywoziłem prasę do Miechowa dwa razy w miesiącu, odbierając ją w wyznaczone dni z punktu rozdzielczego w Krakowie przy ulicy Starowiślnej 22. Odbiorcą prasy w Miechowie był  por. Wacław Miziołowski „Karol”, zastępca komisarza Policji granatowej. Urzędował w części budynku więziennego niedaleko dworca kolejowego. Wchodziłem do „ paszczy lwa” pełnej Niemców, żandarmerii, posterunków niemieckich i granatowej policji. Moja wizyta zazwyczaj trwała krótko, przekazywałem paczkę lub dwie, krótko odpowiadałem na pytania. Czasem przekazywałem coś ustnie od „Kaszuby” i szybko ulatniałem się, aby mnie nie zapamiętano, zwłaszcza, że wychodziłem jeszcze z mniejszą paczka prasy dla Książa Wielkiego.[…]

[…]

Inną niebezpieczną przygodę przeżyłem naprawdę mocno. Tym razem jechałem już tylko z częścią pozostałej prasy konspiracyjnej do Książa Wielkiego z Miechowa. Zabrałem się przygodną ciężarówką, razem z grupą szmuglerów. Na samochód załadowaliśmy się na szosie do Książa tuż za przecinającą szosę linią kolejową wąskotorówki. Minęliśmy pierwszy kopiec na skraju Miechowa.[…]

[…]

Naraz przed drugim kopcem samochód przystanął i doszły nas wrzaski Niemców. Gdy wstałem by zobaczyć co się dzieje, struchlałem zobaczywszy 6 żandarmów i kilku granatowych policjantów otaczających samochód. Wypędzili nas na środek szosy. Obejrzałem się wokół, nie było żadnych szans ucieczki. Pola rozmarznięte, zastrzeliliby  mnie, zanim bym dobiegł do któregoś  z nielicznie rozrzuconych domów. Żandarmi weszli na samochód, wykopali jakieś szmaty przez otwartą tylną klapę .Zajęli się samochodem, nas zostawili. Wreszcie zaczęli krzyczeć, żebyśmy szli siadać do furmanek, którymi przedtem oni jechali. Jeszcze nie zrozumieliśmy wszystkiego. Poszliśmy do furmanek, a „nasz” samochód ruszył zabierając żandarmów, zadowolonych, że udało im się wymienić środek lokomocji. Byłem chyba jedynym szczęśliwym w tej naszej grupie wypędzonych z samochodu. Ocaliłem życie, o śmierć się tylko otarłem[…

Script logo